21 stycznia 2012

Wspomnienia

Ostatnimi siłami powstrzymuję się żeby nie ryczeć. I tak gdzieś w kąciku oka łza się kręci.
Patrzę na zdjęcie Moniki i uczucia jakie się we mnie odzywają przerażają jednocześnie pogrążając.
Z jednej strony myślę sobie a raczej zadaje pytanie czy była rzeczywista czy też może mi się śniła.
A z drugiej strony jest niedosyt. Namiastka czegoś ( kogoś ) i nagle bum, było i nie ma. 
Zawsze jak życie w codziennych potyczkach zdołuje i skopie myślami wracam do Moniki. 
Być może jest to masochizm ale tak już mam. Ostatnio mama kilka dni temu powiedziała mi, że Monika była u niej. Przykrywała jej plecy kołdrą. Kto się chce śmiać proszę bardzo. U mnie też była. Jeden raz. I wiem, że to była Ona , położyła mi rękę na ramieniu w kościele na pasterce. Gdy zdjęła rękę odwróciłam się i za mną nikt nie stał w tak bliskiej odległości żeby położyć mi ową rękę. Gdy zwróciłam się do ołtarza ponownie położyła mi dłoń na tym samym ramieniu.  
Oglądam jej zdjęcia i nie mogę uwierzyć, że ją znałam , że to była moja siostra, najbliższa rodzina i że jesteśmy / byłyśmy tak do siebie podobne.
Wywlekam na klawiaturę laptopa te wszystkie słowa bo nie mam z kim porozmawiać o niej. A właśnie teraz z chęcią bym ryczała jak bóbr i rozmawiała o niej. Jest to nierealne. Z mamą nie, bo nie chce jej dokładać cierpienia. Z bratem tym bardziej nie, bo przecież mój brat przypomina sobie o mnie, gdy czegoś potrzebuje. Tylko w tych przypadkach. Wyjątków nie ma. Córka Moniki była mała. Miała zaledwie 8 lat. Nie mam z kim o niej porozmawiać. Obca osoba nie zrozumie.
Jaka była Monika?
Burza loków w kolorze blond, szczupła , wysoka. Też nie nosiła spódniczek. Jak widać u nas rodzinne:)
Kochała ojca ogrywać w karty. Jak ona się wspaniale śmiała gdy wygrywała potyczkę a ojciec robił się czerwony ze złości. Jej kuchnię pamiętam do dziś i nie mogę powtórzyć tego smaku a już kilkakrotnie próbowałam.
Nie mogę sobie przypomnieć sytuacji z Jej udziałem. Czas robi swoje. Za miesiąc minie 7 lat.
Czy tęsknię za wyidealizowaną postacią skoro nie umiem opisać za co ją kocham ?
Nie spędzałyśmy ze sobą dużo czasu. Jak ja się urodziłam Monika przeprowadziła się do babci, która została sama w dużym mieszkaniu. Między nami było 16 lat różnicy. 
Pamiętam jak się urodziła Ola. Monika poszła do kuchni po coś a ja z nią zostałam sama. Trzeba dodać że Monika była nadopiekuńczą matką, która dmuchała i chuchała na Olkę. Któregoś razu M poszła po coś do kuchni a ja zostałam z małą w pokoju. Olka zakrztusiła się i instynktownie wzięłam ją na ręce na co weszła Monika. Już mi chciała głowę zmyć ale ją uprzedziłam mówiąc co się stało. Od tej pory Ola zostawała często ze mną, chodziłam na spacery z nią. Pamiętam jak zaczęła chodzić do szkoły i jej początki nauki pisania i czytania. Któregoś razu się na mnie śmiertelnie obraziła że wywiesiła kartkę na drzwiach od swojego pokoju z błędami rzecz jasna ZAKAS WSTEPMU DLA CIOCI ANI DO MOJEGO POKOJU BO TO MUJ POKUJ I WSZYSCY MOGOM WHODZIC TYLKO NIE CIOCIA ANIA. Jak z Moniką doczytałyśmy te jej bazgroły to ubaw był po pachy, Olka oczywiście opatrznie zrozumiała nasz śmiech i Monikę też dopisała na tej kartce :D
Ale podobno najlepiej czytałam bajki przed snem. Nikt tak nie czytał jak ja. Do dziś Olka wspomina a zaraz będzie miała 17 lat :) 
Jak kupili sobie psa - suczkę bokserkę - Kleopatra :D Po naszemu Kleo :) jak to szczeniak , w nocy piszczała i sikała. A ponieważ były to wakacje, oni wszyscy chodzili do pracy, to na kilka dni zamieszkałam z nimi aby psa w nocy uciszać i zabawiać.
Ten pies w nocy był niezmordowany. Do łóżka miał zakaz wstępu. Miała swoje legowisko na korytarzu. Ćwiczyła mnie kilkakrotnie piszczeniem, na co wstawałam , wygłaskałam, poprzytulałam, położyłam w kojcu. Po czym wróciłam do łóżka i nie zdążyłam się przykryć bo był pisk. A że też chciałam się zdrzemnąć położyłam się w kojcu z nią :D Monika w nocy zdeptała mnie buhehehehehehe drąc się w niebogłosy i budząc wszystkich domowników. Później już wiedzieli że śpię z psem na podłodze to uważali w drodze do łazienki.

Najgorsze w tym wszystkim, że nigdy nie pogodzę się z jej śmiercią. Żeby nie wiem co. Nie pogodzę się i nie uwierzę. Jak się z tym pogodzić skoro mam żywe obrazy w pamięci jej śmiechu, uśmiechu , sylwetki, mimiki twarzy, gestykulacji. Pełna życia, iskierki w oczach ( też nosiła okulary ) pewny krok. Wspólnie ratowałyśmy się wspomnieniami po śmierci ojca. Wspólnie ryczałyśmy. A teraz z kim mam ratować wspomnienia o niej ? Tylko sama ze sobą ...
Po cichu mam nadzieję, że któregoś dnia Ola poprosi mnie, abym jej opowiedziała o Monice. Teraz jako 17-latka nie bardzo o tym myśli. I niech mi wybaczy że będę ryczeć. Bo że będę to fakt niezaprzeczalny ......

1 komentarz:

  1. "Nie mogę sobie przypomnieć sytuacji z Jej udziałem."
    A ja widzę, że to nieprawda. Piszesz o jej córce, o tacie, o psie - w tym wszystkim przewija się Monika. Każde wspomnienie o nich jest także wspomnieniem o Monice. Pewne sprawy się zacierają, ale te najważniejsze jak miłość, przyjaźń - te uczucia pozostają na zawsze.
    I pamiętaj, że ja jestem. I nie muszę rozumieć, za to umiem słuchać :)

    OdpowiedzUsuń