29 lipca 2012

(Wy)Tchnienie

Wyszłam z wanny i żałuję.
Każda tkanka wpijała wodę, jak wielbłąd po morderczym "spacerze" przez pustynię.
Pierwszy błąd.
W takie dni nie należy wsmarowywać balsamu.
Wniosek.
Ponownie jestem cała mokra i do tego klejąca.

Mimo, iż słońce za chmurami, wiatr strząsa kurz z najwyższych wierzchołków drzew, to nie ma czym oddychać. Co minutę firanka znajduję się na połowie pokoju. Widać wiatr.
Każdy pokój, kuchnia, łazienka, korytarz wręcz błagają, abym się nimi zaopiekowała. Tak jak tylko ja potrafię. Prawie dwutygodniowy brak dotyku widać jak na dłoni.

Od wczoraj pozwalam swoim myślom i wyobraźni powędrować na czas przyszły.
Po-operacyjny.
Po-bólowy.
Po-rekonwalenstencyjny.
Co widzę ?
Kroki naprzód. Żmudne. Pracowite. Opłacalne.
Pod górę w pełnym słońcu.

Z pociągu życia w pewnych sferach sama wysiadłam. Czy zrobiłam to świadomie ? Z pewnością.
Próbowałam wskoczyć ponownie, jednak maszynista pozwolił całemu składowi rozwinąć prędkość nieosiągalną dla mnie. Mimo to biegnąc widziałam ostatni wagon.
Dziś widzę tory.  Nie widzę pociągu, ani go nie słyszę.
Stoję, a raczej będę stała na peronie.
Czekam na nowy pociąg, który podjedzie.
Wsiądę z pełną stanowczością, odpowiedzialnością i wiarą, że dojadę do końca.
Jacy będą jego pasażerowie?
Kilka grup społecznych.
Ja będę się zaliczać do grupy z dużymi zaległościami.
Sumienna, rzetelna praca przyniesie oczekiwany skutek.
Będą łzy, pot i krew.
Łzy wyschną.
Pot wytrę.
Krew pozostawi strupek, który sam odpadnie, nie pozostawiając śladu.

Widzę błędy przeszłości.
Wstyd mi, jednak czasu nie cofnę.
Gdyby można było cofnąć wskazówki zegara życia, na pewno nie byłabym tą osobą, którą jestem dziś.
Czy żałuję ? NIE

Życie samo prostuje tory i podstawia nowy skład.
Ode mnie zależy, czy to wykorzystam, czy też udam, że nie widzę......


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz