Tytuł nie oddaje w pełni prawdy, bo nadal jestem chora i kuracja trwa. I wierze, jestem przekonana, że wszystko jest dobrze, nic w między czasie nie zaskoczy. (a dopiero co miałam w oczach swój pogrzeb -> to ci zmiana frontu :P )
Co się zmienia w myśleniu i postępowaniu osoby, która w wieku 28 lat dowiaduję się, że jest bardzo chora, a następnie, że jest trochę chora ?
Swoje przemyślenia (banalne ? infantylne ? ) codziennie uzupełniam i aktualizuję w głowie.
Analizuję swoje zachowanie "przed" i "po"
"Przed" nie widziałam ludzi, nie interesowałam się ich myślami, ich kierunkiem działania, motywacją.
"Po" widzę ludzi w drodze do pracy, przyglądam się, staram się odczytać komunikat z twarzy, choćby przy zwykłym mijaniu. Nie wspominając o bliższych kontaktach ze znajomymi.
Nadal wracam do Boga. Czytam Biblię, artykuły, które pozwolą mi zrozumieć co też Bóg chciał przekazać w Słowie Pisanym przekładając na dzisiejsze czasy.
Żyłam z dnia na dzień. Dziś jest dziś i mam cele na przyszłość. Widzę chwilę, która trwa.
Są załamania i mam wrażenie, że nie dam rady, odpuszcze. Jest to chwilowe. Niewidzialna "siła" kieruje na tor pozytywnego myślenia. Czasem muszę poczekać, aż opadną emocję, bo moja impulsywność nic a nic nie osłabła.
"Przed" wydawało mi się, że może coś się w przyszłości zmieni, były jakieś marzenia, załamania z powodu braku gotówki lub bezsensowne trwonienie. Narzekania, że co ja mogę, jak nic nie mogę. Może i bym mogła, ale po co ? No w sumie to powód by się znalazł niejeden, no to może później o tym pomyśle ......
"Po" chwilowy brak gotówki nie jest problemem. Wręcz przeciwnie jest motywatorem, aby poszukać innej pracy, może dodatkowe zlecenia. Bo zmienić mogę. I chcę. I nie myśle później, tylko jak coś wymyśle to staram się to zrealizować (np. wysłanie CV do agencji pracy tymczasowej)
Dziś jest taki dzień, gdzie cieszę się, że tu jestem. Często w ten spokój kończę dzień. Na spokojnie że :
Nic mnie nie boli, jestem po kolacji, jest ciepło, czytam książkę "branżową" (temat na osobny post, ponieważ o sprzedaży, podejściu do klienta i motywacji mogę czytać bez końca, zawsze i wszędzie)
Autko stoi zaparkowane w garażu z tytułu wygaśnięcia badań technicznych. I "przed" chorobą oczywiście bym te badania zrobiła, no bo przecież jest mi auto potrzebne jak tlen do oddychania (nie z powodu choroby, z powodu wygodnictwa) Dziś już tak nie jest, ponieważ mogę iść do pracy 40 minut piechotą ! Nie ma lęku, że nie dojdę lub że będę musiała skorzystać z łazienki. Cieszę się z porannego spraceru, który wygarnie ostatnie resztki snu spod powiek a popołudniu słońce miło grzeje w plecy. Oprócz tego kwestia paliwa 6zł/litr sprawia, że mój portfel jest twierdzą :P
Sfiksowałam chyba :P
Napisałam i opisałam kroplę w morzu odczuć. Czasem jest niemożnością opisać to co się we mnie dzieje.
Gdy przyjdzie potknięcie wróce tu, poczytam, powiem do siebie "aleś zbzikowała" i się uśmiechnę. Bo o to chodzi w tym życiu. Przynajmniej w moim. Przeszkodę pokonuję śmiechem. Czasem. Łzą też bywa. Czasem. Równowaga musi być. Złość nadal objawia się parą buchającą z uszu :P
I na koniec bardzo serdecznie uśmiałam się dziś z klientki. Kobietka w wieku 40+. Ze stolicy. I poprosiła mnie, żebym jej sprzedała Telewizję Cyfrową 3D, bo właśnie kupiła telewizor 3D i okulary. I chciałaby sobie pooglądać :D
Są niektóre filmy i transmisje sportowe jednej z platform cyfrowych emitowane w 3D, ale zawód w głosie klientki, że nie wszystkie programy nadawają w tym systemie sprawił, że brutalnie musiała wrócić na ziemie.
Aż jej się wyrwało, że chyba zbyt nowoczesny telewizor sobie kupiła. Cierpliwość zostanie wynagrodzona kochana pani !
Po tej rozmowie kolejnych 10 klientów powitałam z uśmiechem na ustach i w głosie.
Oddawali uśmiech, "widziałam".
Tymczasem
Oj tak... stanowczo człowiekowi zmienia się myślenie i punkt widzenia w takich chwilach... ale nie sądzisz, że jest jakoś tak... pełniej?
OdpowiedzUsuń:) Nie sądze. Mam pewność :)
OdpowiedzUsuń