Dziś w temacie mój przełożony.
Nasza grupa, która liczy około 15 osób rozpoczęła z nim wojnę otwartą.
Oparło się nawet o Szefa Wszystkich Szefów.
Szefuncio się obraził, poniważ grupa ma odmienne zdanie i się z nim nie zgadza. To strzelił focha, zabrał zabawki z piaskownicy i poszedł naskarżyć babci ( Szefowi Szefów)
W poprzednią sobotę byliśmy wszyscy w pracy. Wymóg odgórny więc ok. Mowa też była, że będziemy mieć albo zapłacone w nadgodzinach lub do odebrania dzień wolny. Dodam niewtajemniczonym, że pracujemy od poniedziałku do piątku.
Dziś się dowiadujemy, że w ową sobotę pracowaliśmy za damski huj i w najbliższą sobotę sytuacja się powtórzy. No i się zaczęło ....
Zaczęły się wyliczania czasu pracy, przerw i ogólne skurwysyństwo ze strony najmocniejszego.
Pojawiła się także informacja, że czas przerwy też będzie nam wyznaczał, a my mamy się dostosować, bo jak nie to won.
Ja przepraszam bardzo, ale to jest moja przerwa i tylko ja mam prawo nią rozporządzać.
Nikt nie będzie mi mówił, kiedy sikać, kiedy palić a kiedy smarkać.
Należy też dodać, że Szef Wszystkich Szefów nie lubi, wręcz nie trawi naszego "guru"
Zostały poczynione kroki, abyśmy mieli dzień wolny lub inne profity z tytułu pracy w sobotę.
Odbieram całą tą sytuację jak z krzywego zwierciadła.
O co teraz by nie poprosić Guru to będzie nie bo nie.
Będzie robił po złości, dla zasady.
Żeby nam pokazać, kto tu rządzi.
A przecież można było sprawę załatwić polubownie, gdyby tylko dopuścił nas do głosu.
Żebyśmy mogli powiedzieć własne zdanie, jak my widzimy daną sytuację.
Nazywa się to dialog.
Zostały nam narzucone ponad normę obowiązki, blisko 24h przed i mamy potulnie schylić główki i się zgodzić ? Nie ma szans.
Jestem bardzo ciekawa dnia jutrzejszego, ponieważ ciąg dalszy nastąpi.
Nie dość, że wymagania względem sprzedaży coraz wyższe, stawki prowizyjne są co rusz zmiejszane to jeszcze takie coś.
I atmosfere pracy szlag trafił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz