Coś się zaczyna i coś musi się skończyć.
Poprzedni rok był bogaty w przeżycia. Wracając myślami mam wrażenie jakbym grała w kiepskim filmie ze szczęśliwym (?) happy endem.
Scenariusz napisało samo życie.
Więcej - codziennie bierze nową, niezapisaną kartkę i wręcza poniekąd pióro w dłoń. Niektórych kartek nie chcę czytać, nie chcę brać pióra w palce. Liczę, że atrament się skończył, a w kałamarzu wysechł. Są także kartki, które pragnę spiąć i nosić wciąż przy sobie. W chwilach załamania, zwątpienia móc czytać bez ograniczeń.
Wraz z Nowym Rokiem mam nowy segregator, czyste, białe kartki i nowe pióro, które ma różne kolory. Gdy świeci słońce - błyszczy delikatnością i lekkością, gdy nad głową wiszą ciężkie chmury groźna, ciemna stal odstrasza.
Nabiłam atramentem, stalówka nieśmiało sunie po nieskazitelnej bieli.
Zapisane słowa, myśli pozostaną. I jedyne czego pragnę, aby kleks powstał z łzy szczęścia, która kapnie z policzka, gdy będę stawiała kropkę.
Ładnie napisane...
OdpowiedzUsuń"Szczęśliwego" kleksa życzę w tym roku :)
buzia :*
Dziękuje i wzajemnie :) :*
OdpowiedzUsuńMówiłam, że umiesz pięknie ubierać myśli w słowa :) Jeszcze trochę a jakąś książkę popełnisz :D
OdpowiedzUsuńNo wiesz :) Copywriterkę już mam :P Zawsze jest to jakiś początek jakby nie patrząc :)
OdpowiedzUsuń:*