Kolejny bezproduktywny dzień kończy się.
Samotna kawa poranna, popołudniowa i wieczorna.
J nic nie mówi, ja też nie. Odzywam się kiedy muszę.
Rano mówię, że jadę na ryneczek po świeże warzywa czy coś chcę ? NIE.
Pytam, czy chce truskawki MOŻESZ KUPIĆ.
Wraca wieczorem i mówię, że w kuchni są truskawki. JEST TAK ZIMNO, ŻE NAWET NIE MAM NA NIE OCHOTY ....
Rozmawiam z Madzikiem wieczorem. Mówię otwarcie, że sobie nie radzę. Im więcej czasu tym jest gorzej.
Rozśmieszyła mnie dziś serdecznie do łez, bo się boi robaków, pajęczaków, skorupiaków i w ogóle wszystkiego "obcego". Już widzę przerażenie w Jej oczach :D
J pyta w południe:
- boli cię ?
- nie ( bo jeszcze tabletka działa se myśle )
- zła jesteś ?
- nie
- gniewasz się na mnie ?
- nie
Tośmy se pogadali .....
Całe popołudnie sama ze sobą. I myśli głośna muzyką zagłuszałam, i poryczałam sobie, i pospałam i huja to wszystko dało.Własne myśli mnie zżerają. Odbicie w lustrze przeraża. Bladość, podkrążone oczy, puste spojrzenie mówią same za siebie. Z własnych oczu próbuję wyczytać co jest dalej i widzę nicość.
Dzwoni mama. Na dzień dobry słyszę SMUTNA JESTEŚ. No jestem i nic na to nie mogę poradzić.
Dzikie sny mnie nawiedzają, które potęgują uczucie beznadziei
Byłam w labiryncie. Słyszałam swój głos i bliskich mi osób. Wołali mnie a ja nie mogłam znaleźć wyjścia. Tak bardzo się starałam wydostać. Obudziłam się cała mokra.
Nie zapomnę snu po diagnozie lekarzy, gdy już byłam w domu.
Śniło mi się, że po chemii wymiotowałam robakami. Mnóstwo ich było. Małe, czarne i bardzo żywe. Obudził mnie własny krzyk. Wstałam, zapaliłam światło i szukałam tych robaków z łapciem w ręce bo chciałam je pozabijać.
Jak ja nie lubię nocy. Są najgorsze. Praktycznie każda kończy się zryczeniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz