06 czerwca 2012

pojemnik bez dna

Dzisiejsze przedpołudnie wlało we mnie jeszcze więcej smutku. Czy ten pojemnik na smutek lub radość ma określoną pojemność ? czy można tam wlewać powyższe uczucia bez ograniczeń ?

Rano spotkałam się z panią medyczną.
Wszystko dokładnie opowiedziałam co robi rodzimy szpital , co robi Poznań.
Pierwszy raz czytała opis rezonansu magnetycznego. Skwitowała to jednym słowem : TRAGEDIA
Nie ma chwili do stracenia. Każdy dzień w mojej sytuacji jest bezcenny.
Dowiedziałam się o niepochlebnych działaniach jednego z moich lekarzy w Poznaniu. Potwierdziła te informacje i  pani medyczna zaproponowała klinikę nowotworów układu pokarmowego w Warszawie.
Klinika/Instytut specjalizujący się w nowotworach jamy brzusznej. Nic ponadto nie leczą.
Ciężko się dostać. Podejrzewam, że do niejednego lekarza najpierw prywatnie będę musiała umówić się na wizytę. A to są koszty. Jeśli Poznań mnie gania wte i wewte , są koszty bo ujeżdżam.
W Warszawie jest Aga. Koszty można porównać bo gdyby zaszła potrzeba miałabym gdzie przenocować , nie byłabym sama i nie musiałabym ujeżdżać.

W czarnej dupie jak byłam tak jestem. Leże i patrze jak drzewa się poruszają za oknem.
Dostałam nowe leki takie jak psychotropy i nasenne i p/bólowe bo te już ostatnio wcale nie działały.
Na dzień dobry sama pani medyczna powiedziała, że rzadko się widzimy bo raz w miesiącu, i co jestem u niej w gabinecie to jestem bardziej smutna i bardziej chuda. Stąd nowe, silniejsze leki.
Zobaczymy. Jeden przeciwbólowy już testuję. Wypowiedzieć się zbytnio nie mogę bo nie czuje jego działania.

Miałam dziś dzwonić do szpitala czy jest już drugi wynik h-p. Nie zadzwoniłam. Nie mam siły, nie mam ochoty. Pierdole to wszystko.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz