No i boli.
Od wczoraj ;-(
Dorwało mnie w Łasku .... w trasie do domu...
Dzięki Bogu nie musiałam na gwałt wracać.
Z obliczeń wiedziałam, że koło niedzieli się zacznie +- 2 dni.
Ryzykowałam bardzo dużo .... obecny stan, który nie daje możliwości zapanowania nad sobą.
Obecny stan, gdzie potrzebuję pomocy drugiej osoby...
Noc z niedzieli na poniedziałek była już przerywana bólem a właściwie namiastką, smaczkiem bólu.
Zmęczenie, emocje i przebyte kilometry zrobiły swoje, wczorajszą noc przespałam bez przebudzeń.
Dzisiejszy dzień przyniósł niezmierzone obszary bólu .... łącznie z prawym biodrem ;-(
Za oknem upał, a ja zakopana w pościeli po uszy bo zimno, wypity łyk wody mineralnej oddaję z podwójną mocą i ilością .....
Sen na jawie, wracam do czasu spędzonego na działce.
Widzę.
Słyszę.
Czuję.
Zobaczyłam jak wygląda życie bez patrzenia na zegar, plecak z problemami został w bagażniku....
Ten czas zdecydowanie zbyt szybko minął.
Niema rozmowa na leżaku przed domem.
Jedno spojrzenie z Agą .... słowa niepotrzebne.
Były i rozmowy wieczorne ... długie .... niezmiernie potrzebne i ważne
Spacery po lesie, nad Pilicę.... i jedna krowa samotnie żująca trawę na łące.
W oczach mam widok z tarasu, w nozdrzach zapach lasu po deszczu ....
Jedna wielka wspaniała Nuda, konstruktywna, nowe doznania i jeszcze inny pogląd na otaczającą rzeczywistość.
Jeden jedyny raz popuściłam sobie hamulce .... o jedną lampkę wina za dużo przyjęłam ...
Film mi się urwał .... nie pamiętam ....Szwendacz mi się załączył ....
Podrapana łydka, którą w tej chwili dotykam sprawia, że naprawdę tam byłam.
Organizm poza paroma wyskokami niczym nie zaskoczył ....
Nie było gadania musisz coś jeść .... jadłam kiedy czułam głód.
Raz nawet śniadanie się zdarzyło :P
Psychika odetchnęła
Wszystkie problemy były mniejsze.
I była tam Aga ;-) Wiedźma .... najukochańsza wiedźma pod słońcem
I poznałam rodzinę Agi .... rodziców, Ulę....
Rozmowy z tatą na tarasie ....
Podglądanie jak mama stawia pasjansa ....
Zdania wyrwane z kontekstu sprawiały, że łzy ze śmiechu same leciały ....
Widok tej czwórki rozmawiającej ze sobą, odnoszącej się do siebie odbierałam z podwójną mocą.
Rodzina przez duże R.
Ja kiedyś też taką miałam ....
Wróciły wspomnienia ....
Czas się zatrzymał.
Jestem w łóżku pod oknem.
Pamiętam, żeby za bardzo nogami nie wierzgać bo tam kontakt z kablami jest....
Zasypiam z pewnością, że jesteś tuż za ścianą ....
KC :*
No i się poryczałam :)
OdpowiedzUsuńByło cudownie, wszyscy ogromnie Cię polubili i naprawdę pokochali. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć!
A teraz wyjazdy na działkę już nie będą takie same...
To się rozumie przez samo się, że muszę jeździć z Wami :P
OdpowiedzUsuńPoza tym, obiecałam Ci, że z kuchni następnym razem nie wyjdziesz ... a ja obietnic dotrzymuję !!
:*