Byłam dziś u pani medycznej po zaświadczenie, że mogę wrócić do pracy z dniem 1.09
Na dzień dobry usłyszałam : Pani Aniu !! Pani przytyła :D
Prawda. Przekroczyłam magiczne 46kg, teraz pracuję nad 47 :P
Na gębie się poprawiłam, już tak bardzo nie rzucają się w oczy innym moje kości policzkowe.
Apetyt poprawił mi się znacznie .... na śniadanko potrafię jajecznicę z czterech jaj wciągnąć z pieczywem, na obiad półtorej torebki ryżu + kurczak po chińsku, kolacja trzy-cztery parówki. Wracam do formy. :-)
Dziś popełniłam mega błąd. Byłam z Madzikiem i Majeczką na kawce w Macu i skusiłam się na frytki, których nie jadłam bardzo długo. Ogólnie ziemniaków gotowanych nie jem od 2-3 miesięcy, koszmarnie się po nich czułam i wywaliłam w cholerę. Przestawiłam się na kaszę i ryż. Makaron zjem, jest mi ciężko, wolno trawie, dlatego też ograniczam maksymalnie. A ryż .... kurcze, będę skośnooka :D
Codziennie ryż i wcale a wcale mi się nie nudzi :)
No i po tych frytkach do tej pory się męczę :(
Popchnęłam je nawet dwiema parówkami ..... jak na razie jak męczyło tak męczy.
Nigdy, przenigdy pyr !!
Po wizycie lekarskiej pojawiłam się w pracy :)
Od 3.09 do 20.09 oficjalnie przebywam na urlopie wypoczynkowym.
A nieoficjalnie w poniedziałek idę do pracy na 9 :P
Yuuuupiiiii
Przełożony nic nie wie, ponieważ byczy się na tureckiej plaży i wraca w poniedziałek.
Wstępnie wiedział, że wracam ... a teraz to pewne :P
Pierwsze trzy - cztery dni daję sobie na poznanie promocji, przypomnienie sobie o wszystkich aplikacjach na których pracujemy. Prawie pół roku tego nie robiłam, a w między czasie częściowo się pozmieniało.
I oczywiście podczas tego urlopu muszę odwiedzić jeszcze lekarza medycyny pracy, żeby i on wydał odpowiedni druczek o zdolności do pracy.
Przede mną także ostatni wolny weekend.
W przyszły już będę w szkole.
Tak się teraz zastanowiłam, czy nie za dużo i nie za szybko te zmiany wprowadzam.
Kwestia kilku dni ogarnięcia przestrzeni wokół siebie. Kilka dni będzie nerwowych, no ale trudno. Narzekać nie mam zamiaru :)
Co jeszcze ?
Około dwa miesiące temu mama była na tomografii komputerowej płuc.
Pani medyczna postanowiła kontrolnie sprawdzić i w tym tygodniu przyszedł wynik :)
Nie stwierdza się żadnych zmian w płucach. I oczywiście jak to mama skwitowała ? " no widzisz , mogę palić dalej " :P
Osobiście dalej walczę z paleniem. Jednego dnia wypalę 5 szt a drugiego 15 .... brak mi siły, konsekwencji i uporu. Mam pod górkę, bo każdy pali z mojego otoczenia :(
I skończę ten post o macierzyństwie jeszcze. Uzupełniająco.
Dziś się dowiedziałam, że sąsiadka moja, dwa lata młodsza jest w ciąży. Głupie uczucie. Z jednej strony super a z drugiej smutno mi się zrobiło :((
Nazwijmy koleżankę A. ma już pięcioletnia córeczkę. Przy pierwszej ciąży zero problemów, a teraz okazało się, że musi leżeć bezwzględnie bo ciąża zagrożona. Kurcze no :((
Domyślam się co czuje .... jakie myśli ma w głowie. Też leżałam dwa tygodnie i nie udało się fasolki uratować. Koszmar. Szpital, zabieg.
A. Ty nic nie wiesz, że ja wiem ;)
Ale wiedz, że myślę o Tobie, trzymam kciuki i modlę się, żeby jak najszybciej sprawy przyjęły pozytywny obrót.
Proszę noooo !!
Moje motto od kilku dni. Powtarzam jak mantrę
Wierzę, że Ten Na Górze ma dobry plan...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz