11 sierpnia 2012

Najszczęśliwsza kobieta na globie :-)

Witojcie :D

W poprzednim poście pisałam, że po czterech dniach stosowania Visanne, coś powinno drgnąć.
Więc drgnęło .... po dniach dwóch :-D
 Jakby ktoś wziął baaardzo ostre nożyczki i odciął wszystko, co mi towarzyszyło blisko dwa lata  O_O.

Nie mam żadnych dolegliwości !
Nic mnie nie boli !
Nie mam żadnych skutków ubocznych (jak na tą chwilę)
We wtorek i środę miałam delikatny problem, żeby wyjść z łazienki :P
Nigdy żadne środki przeczyszczające tak nie podziałały.
Mogę skakać, biegać i inne rzeczy robić ;-)
Coś niesamowitego.
We wtorek, gdy już poprawa była widoczna gołym okiem, szukałam i czekałam na tak znane dolegliwości. Moje zdziwienie przerastało zdolność logicznego myślenia. Czegoś mi brakowało ! Na nowo "musiałam przyswoić" co to znaczy czuć się normalnie, "zdrowo", gdy nic człowieka nie ogranicza.
Myślałam nad efektem placebo .... i ok. zgadzam się, gdyby to dotyczyło jednej dolegliwości ... ale tu wszystko naraz, w jednej chwili zniknęło .... a dużo tego było !
Satysfakcja tym większa, że decyzję podjęłam sama !
Co miałam wyczytać - wyczytałam i słuchałam sama siebie.
Na początku był chaos. Myśli rozbiegane w cztery strony świata.
Od środy mam pewność, że postąpiłam słusznie !!

Pierwsza diagnoza lekarzy rozłożyła mnie na łopatki.
Całe życie stanęło mi przed oczami.
Analizowanie co by było gdybym ....
Wówczas powiedziałam sobie, że jeśli wyjdę z tego wszystkiego cało, to nie będę oglądać się za siebie (jak to robiłam) tylko wyjmę nową, czystą kartkę, gotową do zapisania.
Nie można całej przeszłości zmazać ... na jej podwalinach można budować solidniejszą konstrukcję.
Co też czynię !

Pierwszy krok : prawdopodobnie (70%) wracam do pracy z dniem 1.09.
Po pięciu miesiącach.
Krok drugi : zapisałam się do szkoły. Po siedmiu latach wracam w szkolne ławy :-)

Jedyne co może pokrzyżować mi plany to samopoczucie, ale nie myślę nad tym.
Co ma być to będzie, a ja i tak już zbyt dużo czasu zmarnowałam. . 

Pogoda troszkę się zepsuła, ale i tak nic mi nie stanie na przeszkodzie, aby wsiąść po raz pierwszy w tym roku na rower. W zeszłym trochę jeździłam, ale dolegliwości już ograniczały ruchy i dyskomfort skutecznie niszczył radość pedałowania.
Boziuuuu ile ja czekałam na takie dni jak wczoraj .... dziś ..... jutro !!

:-))))))))

Stoję na stacji ... i widzę pociąg... otwierające się drzwi i pana konduktora, który z gracją dotyka daszka swej czapki

4 komentarze:

  1. :-) super! naprawdę super wieść!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawda ? Też tak mówię :P
    Łał ... tu ktoś na prawdę zagląda i czyta te moje wypociny ;-)
    Dziękuje

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyta, czyta :) Ja głównie na telefonie więc rzadko komentuję, bo nie lubię pisać na tel. bo nie mam czasu kompa włączyć. Ale czytam każdą literkę :)
    I też się cieszę, że lek działa! Super!
    Jakbyś się nowo narodziła, co?!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakby to powiedzieć ... nowo narodzona z plecakiem na grzbiecie :-D

    OdpowiedzUsuń