Po czym widzimy upływający czas ?
Znam dwie teorie :
a) po dzieciach
b) po rocznicach śmierci naszych bliskich.
Dzieci nie posiadam.
Dziś mija ósma rocznica jak zmarł mój tata.
Zmarł o godzinie 17:40 przy pełnej chałupie ludzi. Po cichu, w śnie.
W oczach mam żywe obrazy Jego ostatnich miesięcy. Jego niemocy.
Kwestią wyjaśnienia, tata zmarł na raka płuc, po 2,5 letniej walce. Raczysko podstępnie dało przerzuty do mózgu. Gdy się zorientowaliśmy, że coś jest nie tak, było już za późno na jakąkolwiek pomoc. Tomografia komputerowa wykazała 6 guzów. Ostatnie dwa tygodnie spędził w śpiączce. Zmarł w domu, wśród najbliższych, w swoim łóżku.
8 lat.
Bardzo dużo w tym czasie się wydarzyło w moim życiu.
Jednak jak pomyśle, to tata zmarł tak niedawno.
W tym roku kończyłby równiutkie 70 lat.
Rok czasu już piszę tego bloga. Dokładnie 20 września.
Kilka dni temu cofnęłam się w przeszłość.
Czytałam wpisy od kwietnia i poczułam COŚ.
Przypomniałam sobie uczucia z tamtego okresu. Z każdym kolejnym wpisem budziły się we mnie mieszane odczucia.
Najpierw coś na kształt szoku (?) , niedowierzania ( tak, tak, to TY wygrałaś casting na rolę główną ! ) żal ( można tak do samej siebie ? )
Mimo, że to nie koniec potyczek ze zdrowiem, staram się w pełni wykorzystać daną mi "drugą szansę"
Życie nie zawsze ułatwia mi to zadanie.
Dajmy na to temat szkoły.
Pani dyrektor nie była dziś w Kuratorium, będzie w poniedziałek. Najwyżej w najlepszym razie stracę jeden zjazd. Najbliższy sobotnio-niedzielny. Nie odpuszczam.
Z drugiej strony dziś wyszłam z domu do pracy o godzinie 8:30 a wróciłam o 18:30.
Już sprzedaż nieśmiało się pojawiła, więc pierwsze koty za płoty.
Od poniedziałku bez taryfy ulgowej ruszam z wypełnianiem swoich obowiązków.
Jeszcze jeden temat "zawodowy" od kilku zajmuje moje szare komórki. Czekam na decyzję szkoły. Następnie podejmę decyzję.
Tymczasem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz