10 października 2012

Ciąg dalszy

W poprzedniej notce pisałam o "kontaktach" z przełożonym oraz że jestem ciekawa jak cała sprawa dalej się rozkręci. Otóż rozkręca się.

W zeszłym tygodniu nie odbył się montaż usług u klienta (powody są nieistotne)
W poniedziałek byłam w pracy do 14. We wtorek natomiast pracę zaczynałam o 15.

Na dzień dobry we wtorek zjeba od przełożonego, że nie czytam maili i nie odpisuje na nie. Zdziwienie na mojej twarzy było duże, ponieważ nie bardzo wiedziałam o co mu chodzi.
Otworzyłam outlooka i jest mail z "działu montaży usług", że montaż u klienta X się nie odbył i mam ponownie umówić montaż.

Owy mail został wysłany w poniedziałek o godzinie 15:40 ! czyli gdy już nie pracowałam.
Grzecznie odpisalam o tym jakże znaczącym fakcie oraz że dopiero teraz zajmę się tą sprawą
Jaką informację zwrotną otrzymałam ??

Mimo wszystko powinnaś na maila odpisać ! 

Skąd miałam kurwa odpisać ?! w domu nie mam dostępu do poczty służbowej ! więc się pytam o co chodzi ?!?! jest pretekst żeby się przypierdolić ? JEST , więc reszta jest nieistotna 

Nie wiem jak mam z nim rozmawiać. Jasne i dobitne fakty nie docierają do jego świadomości.
Czyżby też miał cel nadrzędny jak ja ? Aby mnie zgnoić ? Z jakiego powodu się pytam ?
Jestem dużą dziewczynką i jeśli ma mi cokolwiek do zarzucenia, to niech powie mi prosto w oczy. Wówczas będę miała okazję odnieść się do jego zarzutów.

Finalnie sytuacja z mojej perspektywy jest tragiczna.
Nie mam sprzedaży.
Nie mam ochoty pracować.
Mam obsesję (gdy patrzy na mnie, mam wrażenie, że coś zjebałam i opierdol się szykuje)
Od trzech dni głowa mnie tak napierdala, że tabletki p/b nie pomagają lub pomagają w niewielkim stopniu - otępiając.  
Byle pierdoła doprowadza mnie do łez, a to na prawdę jest nowość. Być może hormony tak też działają.
Codziennie mam temperaturę, która wieczorami dochodzi do 37,5 - 37,8 st.
 
Nie chce i nie mam zamiaru się wdawać z nim w bezsensowną pyskówkę. Jestem zbyt poważną osobą, a poza tym mam umowę do lutego więc to mówi już samo za siebie.

Szukam innej pracy, codziennie śledze kilka portali z ogłoszeniami, jednak jest taka lipa na rynku, że szkoda słów. Teoretycznie mogę wrócić na zwolnienie, ale to nie jest rozwiązanie.
Prędzej powiedziałabym, że ucieczka z mojej strony bez możliwości powrotu.
Nie mam gwarancji, że znajdę pracę do końca roku i tym sposobem koło się zamyka.

I na dodatek jest zimno jak w psiarni .....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz