05 listopada 2012

Wojna domowa

W zeszłym tygodniu mama otrzymała telefon z poprawczka od Młodego. 
Dzwoniła wychowawczyni i zarazem psycholog z prośbą o rozmowę. Trzy razy zostały wysłane do rodziców "zaproszenia" o wizytę i rozmowę i nic, cisza. Zawsze coś stoi na przeszkodzie. 
Wyjazd nasz był spontaniczny i "zaaranżowany" przez Agusię :P  
 W sobotę wieczorem mama poinformowała brata, że jedziemy. Na co otrzymała informację zwrotną, że gdyby była inna sytuacja, to moja bratowa pojechałaby z nami. Chodzi oczywiście o mój konflikt z żoną mojego brata. A tak nic jej nie powie, bo się zdenerwuje i będzie płakać.

Rozmowa w ośrodku była bardzo rzeczowa. Młody skutecznie odmawia rozmów o domu rodzinnym i o matce. Są mu stawiane wymagania, których nie jest w stanie spełnić. Nikt go tego nie nauczył, nie pokazał. Mowa o postawie człowieka odpowiedzialnego i przygotowanego do życia. 
Pobyt w poprawczaku jest bezcelowy, ponieważ nie jest zdemoralizowany. 
Miał zajęcia resocjalizacyjne, które zostały przerwane, bo jak można pracować nad problemami i błędami, których on nie popełnia. 
Od małego zostały notorycznie popełniane błędy wychowawcze, problemy i kłopoty nawarstwiały się, aż w końcu po raz pierwszy Młody trafił do ośrodka. I zaczęła się tułaczka, która trwa po dzień dzisiejszy. 
Z drugiej strony rodzicom jest dobrze pozbywając sie problemu w postaci syna, który sprawia kłopoty wychowawcze. Po co się denerwować, męczyć, użerać, skoro można zgłosić na policję i go zabiorą.
Tylko, że on za dwa lata wróci na stałe. Wyczerpały się możliwości wysyłania i odsyłania problemu na bliższą lub dalszą przyszłość. 

Młody oczywiście też ma swoje za uszami. Jest manipulatorem, wykorzystuje swoją tułaczke jednocześnie sam uciekając przed odpowiedzialnością za swoje czyny. Ma strasznie niską samoocenę. Typowa postawa "w tył zwrot i nogi za pas" gdy tylko napotka pierwszą, nawet nieistotną przeszkodę.

Czy można to błędne koło zatrzymać ? 
Można. Ale bardzo mało prawdopodobne, aby znalazła się w otoczeniu Młodego osoba, która podejmie wyzwanie. Czasu nie da się cofnąć. 

Wojna domowa, bo jak mogliśmy jechać bez niej ? W głowie się nie mieści. 
Mam to głeboko w czarnym tunelu ... 
Pojechaliśmy, widzieliśmy się, Młody się strasznie ucieszył. 
Tyle. 

2 komentarze:

  1. wysłali syna na zmarnowanie :-/ fajna ta twoja bratowa :-/

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, nie da się ukryć.
    Jakkolwiek człowiek chciałby pomóc to w ich przypadku zostanie to odebrane negatywnie...

    OdpowiedzUsuń