Codziennie sie zatrzymuje.
Zastanawiam sie nad dniem dzisiejszym, wczorajszym... a takze przedwczorajszym.
Mysli przerozne, roznorakie.
Dobre i zle.
Dzis oprocz uporczywego kaszlu pogrypowego rownie uporczywa, natretna mysl o Monice.
Byc moze ma to zwiazek z odtwarzaczem kaset video, ktory J naprawil.
Naprawil i poinformowal mnie, ze teraz moge sobie obejrzec kasete z wesela mojego brata.
Jest tam Monika, tata i wiele innych osob, ktorych juz dzis ze mna nie ma.
Nie wiem czy chce czy nie chce ogladac.
Sa dwa wyjscia i ja w rozkroku.
Oczywiscie, ze chce obejrzec, tyle lat minelo.
Boje sie, ze to bedzie posypywanie otwartej rany sola. Pomimo czasu. Ta rana nigdy sie nie zablizni.
Jesli bede ogladac to sama. Co ja pisze o ogladaniu, pomysle i mam mokre oczy.
Wiec pierwsze kadry i plyne jak Wisla szeroka...
Czy tego mi trzeba ?
Na zdjecia patrze z niedowierzaniem, wspolczuciem, miloscia. Kazde jest bezcenne, na wage zlota.
Kiedys spisze swoje wspomnienia, odczucia.
Tylko ze one beda dla mnie.
* przepraszam za brak polskich znakow, sie lapek zaparl i ALT nie dziala :P
Tymczasem
może to jeszcze nie pora...? nie wiem. a może inaczej nie będzie.
OdpowiedzUsuńw każdym razie płacz kochana, trzeba wylać z siebie, zamiast dusić w środku.
PS kasety przegraj sobie na dvd, będzie na lata!
Kiedy ja nie dusze, tylko no wlasnie.... pogodzenie sie z zaistniala sytuacja zajelo mi dlugich 8 lat i dalam rade. Tylko tak na "zywo" ogladac ?
OdpowiedzUsuńCo do przegrywania to rzecz wiadoma :) Juz czesc kaset jest przegrana :P
;*