Stojąc na końcu pomostu nie ma rozwidleń. Nie ma dróg. Nie ma skrzyżowań.
Jest otwarta przestrzeń z lustrem wody.
Siedząc na tym pomoście czuję fakturę drewna pod palcami, ile stóp przede mną tu stąpało, ile pośladków siedziało? Ile myśli różnorakich tu było? Z przeszłością - teraźniejszością - przyszłością.
Stojąc na tym pomoście chcę być po drugiej stronie. Obecny krajobraz już znam, opatrzony z prawej i lewej. Przestrzeń wydaję się być niedościgniona. Jedynie niebo się zmienia w lustrzanym odbiciu.
Chcę wybrać swój kierunek, z wewnętrznym przekonaniem i intuicją.
Gdzie nie ma drogowskazów, wskazówek, ograniczeń.
Złudne wrażenie, że wszędzie jest dobrze, tylko nie tu ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz