04 października 2011

Antykonsupcjonizm

Przeczytałam artykuł w "Zwierciadle" o antykonsupcjonistach.
W pierwszej chwili pomyślałam, że banda oszołomów wpadła na dziki pomysł i próbuje go zrealizować. Lecz po chwili zastanowienia odwołuje powyższe zdanie.
Nie ze wszystkimi założeniami się zgadzam, ale żaróweczka się zapaliła.
I nie chodzi wcale, aby ograniczyć kupowanie, wręcz przeciwnie -> kupować z głową !

Analizując swoje zakupy (których nie lubię, ale nie ma kto ich robić) dochodzę do wniosku, że kupując nie ma ze mną głowy.  Temat schodzi na finanse oczywiście.
Nie powinnam narzekać, ale narzekam (czyżby na własne życzenie?)
Zróbcie rachunek sumienia, ile rzeczy wyrzucacie bo nie zdążyliście zjeść.
Ile rzeczy jest zbędnych (można bez nich przeżyć)

Z całą stanowczością zaczynam się przyglądać co kupuje i czy jest sens, bo ostatnio to mnie więcej nie ma w domu niż jestem.Staram się zapisywać wydatki, robię listę zakupów, której się trzymam, patrzę na produkty nieznanych marek. Są duże niższe ceny, a jakością zbyt nie odbiegają od tych z najwyższych półek.
Nie ukrywam, że ciężko jest się przestawić ale warto.
Nie chce już wyrzucać kasy.

Ostatnio ciotka  powiedziała, że codziennie odkłada 5 zł. Zbiera na wycieczkę do Egiptu.
Miesięcznie daje nam to 150 zł a teraz ile razy patrzyłam na jakiś produkt , różnica w cenie niewielka ok 5 zł bo tamten produkt jest reklamowany w tv to jest lepszy. Guzik prawda ! Jesteśmy bombardowani reklamami i dajemy się złapać w sidła marketingu.Nie jestem sknerą, dusigroszem ale bezsensownie wypływa kasa z kieszeni , a przecież nie po to czekamy na dzień Matki Boskiej Pieniężnej :)

Tu 5 zł, tam 8 zł ....
Ziarnko do ziarnka ......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz