Popołudnie.
Matka mówi do dorosłego (osiemnastoletniego) syna , aby zadzwonił do babci i spytał ile potrzebuje słoików , o które prosiła.
Odzywka syna : czym mam zadzwonić ? jajami ?
Na zwróconą uwagę jak się wyrażasz syn odpowiada : co się przypierdalasz ? leci ci z dupy czy co ?!
Mnie zatkało , choć na miejscu nie byłam i nie słyszałam na własne uszy .....
O tym mi nie wspomniałaś... Normalnie brak słów. Boję się, że zacznę jej współczuć.
OdpowiedzUsuńNie , proszę , nie załamuj mnie.
OdpowiedzUsuńWystarczy, że ona sama sobie współczuje za pół miasta , a może i za całe miasto !!