21 kwietnia 2012

Nocnie

Nie wiem co w trawie piszczy , ale właśnie mija druga noc z rzędu, gdzie o godzinie 3 nie śpię.
Wracam z pracy po 20. Przygotuję kolację, obrócę się kilka razy wokół własnej osi i o godzinie 22 zasypiam na siedząco. Po czym budzę się po około 0,5-1 h i klops. Oczy jak 5 zł , potrzeby snu zero.
Zapewne zasnę koło 5-6.

W pracy totalna dupa. Rzecz a raczej problem tkwi w przełożonym. O nim jeszcze nie było mowy.
Więc mój przełożony (nazwijmy go K.) ma chyba 25 lat.
On mnie przyjmował do pracy w listopadzie 2010 r.
Na początku merytorycznie nie umiałam Go ocenić. Słyszałam negatywne opinie w grupie o nim , ale niewiele sobie z tego robiłam. Skupiałam się na pracy.

Na dzień dzisiejszy mogę wystawić ocenę bardzo negatywną pod względem kilku kategorii.
Przygotowanie pracowników pod względem merytorycznym. Zero. Albo i jeszcze mniej.
Nie dość, że nie otrzymujemy wcześniej nowych promocji (zawsze jest poślizg, tylko w naszej grupie, u innych nie ma tego problemu) to jeszcze nie omawiamy ich, nie wspominając o wydrukowaniu tychże promocji dla nas, dla ułatwienia. Przesłanie regulaminu na maila, który napisany przez prawników jest mega utrudnieniem. Nienawidzę sytuacji, gdy rozmawiam z klientem, muszę go uważnie słuchać i odpowiadać na pytanie to jeszcze "przelatuje" przez ten pieprzony regulamin szukając kwoty do zapłaty, opłaty za aktywację, czas trwania promocji, kary za wcześniejsze zerwanie umowy.
I w tym miejscu automatycznie jesteśmy w plecy z wynikiem za sprzedaż.
Jak mogę cokolwiek proponować klientowi, gdy nie mam pojęcia, że dana promocja istnieje ?
Jak uniknąć reklamacji w takiej sytuacji ? Czasem graniczy to z cudem.
No ale to my nie umiemy sprzedawać. Do opierdolenia jest pierwszy. Nie liczy się z nikim i z niczym.
Najlepiej byłoby, gdybyśmy przychodzili wcześniej do pracy, żeby poczytać regulaminy, samemu zrobić sobie skróty etc. Niedoczekanie.

Kolejna kategoria -> Podejście do podwładnych/pracowników.
Jak można podejść do telemarketera, który rozmawia z klientem, skupia się na stworzeniu atrakcyjnej oferty
i albo ściągać słuchawki z uszu albo potrząsać oparciem fotela albo pieprząc coś nad uchem. Ja wymiękam. Zazwyczaj olewam go. Musi czekać jak skończę rozmawiać.Aż tak podzielnej uwagi nie mam. Te słuchawki nie dalej jak dwa dni temu ściągał mi z uszu. Akurat kończyłam rozmowę z klientem więc na gorąco na niego naskoczyłam. Co to ma znaczyć ? przeszkadzasz mi ! POPRAWIAŁEM TYLKO. No kurwa dzieciak przez duże D.  

Jak może przełożony powiedzieć do pracownika w swojej grupie sprzedażowej że jest idiotą ??
Dobre wychowanie z domu "nakazuje" ugryźć się w język a co dopiero gdy mowa o relacji SV = TM.

Kolejna kategoria -> Niekonsekwencja.
W tym tygodniu w poniedziałek rozmawiałam z K. o urlopie w najbliższy poniedziałek z tytułu pójścia do szpitala. Nic nie poradzę, że się stresuję, nie mogę się skupić i więcej byłoby szkody ze mnie w tym dniu niż pożytku. Wyraził zgodę za co oczywiście mu podziękowałam.
Dziś przed pracą idę przypomnieć, że w poniedziałek mam urlop a od wtorku w zależności od wyniku badania będę miała L4. Na co K wielkie oczy i o jaki urlop mi chodzi ?? No kurwa ten zimowy .....

- A po co ci ten urlop ?? A jutro na ile godzin przyjdziesz do pracy ??
- Nie mam obowiązku pracy w sobotę
- Skoro nie przychodzisz jutro do pracy to urlopu w poniedziałek nie masz. Powinnaś dbać o wynik grupy ! o realizację planu.
- Dbam o wynik ! O swój plan. Na dzień dzisiejszy pominę fakt, że jestem w grupie, która ma najwyższy plan handlowy , tydzień czasu mnie nie było z tytułu zwolnienia lekarskiego a i tak mam trzeci wynik w rankingu wyrobienia planu. Nie musiałam wracać do pracy. Bez problemu mam L4.
- Widzimy się w poniedziałek w pracy o 15

Kij ci w bok. Odwróciłam się na pięcie, usiadłam przy komputerze. Mega wkurw w miarę szybko minął.
Mogę iść po zwolnienie oraz mam urlop na żądanie.
Po czym po półtorej godzinie podchodzi do mnie i jak gdyby informuję mnie, że mam wystawić wniosek urlopowy na poniedziałek .....
Tyle w temacie konsekwencji. Sytuacja skończyła się na plus dla mnie. Ale ile jest takich zachowań z jego strony, gdzie uważa, że on jest Bogiem i Władcą i wie najlepiej.
Takich sytuacji mogę wymieniać na pęczki ... szkoda klawiatury.
Sposób olewać go z premedytacją i robić swoje.

Nie jesteś Bogiem
Nie jesteś Władcą
Jesteś szefem grupy , która pracuję na Ciebie , na Twoje wynagrodzenie, premię i minimum szacunku się nam należy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz