01 czerwca 2012

Bez znieczulenia

Czasem przychodzi taki dzień, taki wieczór jak dziś, gdy nie umiem zatrzymać moich myśli.
Myśli smutne, bo o nich mowa codziennie się przeplatają. Do dziś a może do wczoraj skutecznie udawało mi się je przeganiać. 
Dociera do mnie jakie kruche jest życie.
Oczywiście każdy z nas o tym wie, zdaje sobie z tego sprawę, ale jest to w większości przypadków sprawa drugorzędna lub się o tym po prostu nie myśli. W (nie)licznych przypadkach jest to sprawa nadrzędna i priorytetowa.


Brakuje mi pracy. Lubiłam to co robiłam. Tęsknię za ludźmi z którymi codziennie miałam kontakt.
Ile można sprzątać/czytać/spać/wyszywać/oglądać telewizje ? 
Dzień trwa bez określonych ram. Toczy się po prostu. Wszystko jest rozpierdolone.
Chcę mi się ryczeć i bić na oślep z bezsilności, bezradności, strachu i wściekłości. 
Nieopisany strach i lęk o mamę skutecznie spędza mi sen z powiek.
Byłyśmy w hurtowni kwiatów, wybrała sobie storczyka, któremu dała moje imię. Widzę, jak się stara przy mnie.Tak bardzo mi Jej żal.Kto się Nią zaopiekuję, gdy mnie nie będzie, gdy stanie się coś bardzo złego.Tak bardzo chciałbym Jej powiedzieć z pewnością płynącą z głębi serca, że wszystko będzie dobrze. Zdecydowanie nie mam tej pewności.Od kiedy dowiedziałam się, że wykryto guza pierwsze załamanie było natychmiastowe i zero logicznego myślenia. Dziś jest wielka, czarna dziura i refleksja.


Zastanowienie się nad tym co było, co jest, co będzie.


Dziś , dopiero dziś dotarło do mnie, że życie toczy się dalej. Dla każdego tylko nie dla mnie. Każdy z mojego otoczenia ma swoje życie, problemy, troski i radości dnia codziennego. Proste a w pełni, na spokojnie dotarło do mnie dziś. Nie mam pretensji. To jest życie!
Podczas jednej z miliona rozmów z Agą powiedziałam, że ze jestem sama i będę sama. Odparła, że szkoda, że nie myślę o tych, którzy będą mnie wspierać myślami, dobrem słowem i nie tylko. Ma rację oczywiście, myślę i dziękuje tylko jest małe ale. Drugie dno. Nikt nie wie co siedzi we mnie. Nie umiem opisać co się dzieje w mojej głowie. Aż ciśnie mi się na usta, że język polski jest zbyt ubogi.


W takich chwilach jak ta chciałabym być w "czyich" ramionach, gadać i ryczeć. Nie chce pocieszenia, nie chce wysłuchiwać, że wszystko się ułoży i będzie dobrze. Chcę tylko ramiona i ewentualnie chusteczki.


J. siedzi u siebie w pokoju. Ma swój świat i jest mu tam dobrze. Też potrzebuje odskoczni.Rozumiem. Ciężko się ostatnio dogadujemy. O ile się dogadujemy. Kilka dni temu ot tak spytałam, czemu mnie nie przytula ? Bo Cie wiecznie boli.... Fakt, zaprzeczyć nie mogę. Przykro mi, że tak to odbiera. Nie mam siły tłumaczyć i prosić jednocześnie. Temat mojej choroby zaniknął. Leżące tabletki przeciwbólowe informują Go, że mnie boli. 
Boli od dwóch dni. I będzie bolało przez następne 2-3 tygodnie. 
Boleć będzie jeszcze bardziej i później, o tym też wiem.
Ale przez ostatnie dwa tygodnie nie wzięłam ani pół tabletki p/bólowej. Pytał, czy mnie boli. Zgodnie z prawdą odpowiadałam, że nie, że jest ok. Przyjął do wiadomości. 


Jest w telewizji reklama samochodu marki Peugeot 208 (chyba)
W pierwszej części jest młody chłopak, który skacze wysoko w górę, nogi w kolanach zgięte , ręce rozłożone. Po tej scenie jest deska rozdzielcza z prędkościomierzem. Opisuje dokładnie, bo nie jestem do końca pewna czy to na pewno reklama tego auta/marki/modelu.
Ilekroć widzę tego chłopaka widzę wolność, bez ograniczeń. Jakby ktoś nagle przeciął sznur krępujący ręce i nogi .... i myśli.
Czuję siłę jego wyskoku, co czuje podczas tego kilkusekundowego lotu. Widać dynamizm, chęć i mega swobodę....



Aga, być może nie powinnam tego tu pisać. Wiesz doskonale co do Ciebie czuje. I martwię się o Ciebie. Jesteś mi potrzebna jak jasna cholera. Mało jest osób, których potrzebuje tak jak Ciebie.
Proszę dbaj o siebie. 
Teraz ja choruję, byłam pierwsza. Więc bardzo Cię proszę nie wpieprzaj się w kolejkę !!


Dziś Dzień Dziecka......




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz