Wróciłam , a raczej wracam z dalekiej podróży.
Zjedzona bułka z żółtym serem 30 minut temu rozpycha jelita niemiłosiernie.
Toż to pierwsze jedzenie od trzech dni, nie wspominając o rosole.
Z miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej.
W głębi ducha proszę o pozytywny wynik h-p drugich wycinków. Tylko jaki to pozytywny wynik ?
Nie wiem. Byleby lekarze zaczęli mnie leczyć, żeby nie bolało, żebym mogła funkcjonować.
Po ostatniej wizycie w Poznaniu , po rozmowie z profesorem zapytałam J czy też ma wrażenie, że lekarze są przekonani o nowotworze ? odpowiedział, że tak. Patrząc na wynik rezonansu też zaczynam być przekonana o tym fakcie. Ich doświadczenie, wiedza i praktyka nakazują w trybie natychmiastowym zająć się moim leczeniem. Na przeszkodzie stoi wynik h-p, który przeczy wszystkiemu.
Moja waga leci na łeb, na szyje w zastraszającym tempie. Miesiąc temu była 47,6 a teraz jest 46,3 kg.
Wszystkie ubrania lepiej prezentują się na wieszaku niż na mnie.
Przeraża mnie wizja jeszcze mniejszej wagi. Wiem, że na pewno jeszcze ubędzie mi pare kilo, choćby po operacji, ale nie widzę tego ....
Nigdy nie zapomnę tego bólu. Każda łykana tabletka ma podwojoną moc dzięki mojej wierze, że tym razem skutecznie pokona ból. Tym razem walczyłam 3 dni. Z bólu nie mogłam usnąć. Nie oglądałam telewizji, nie słuchałam radia. Po prostu leżałam testując każdą pozycję, w nadziei , że odnajdę te jedyną. Bezskutecznie.
Jak już przyszło totalne zmęczenie materiału organizm poddawał się usypiałam na pół gwizdka. Jakie było moje zdziwienie gdy się okazywało, że drzemałam 40 minut. Zaledwie 40 minut. Noce są najgorsze. J pracuje, chce się wyspać więc staram się nie ruszać w łóżku.I bardziej się staram tym gorzej mi to wychodzi. Słyszę po 30 minutach miarowy oddech. Zasnął. A ja ?
Dzisiejsza noc nadal z bólem i z wielokrotnym przebudzaniem się. Nad ranem chyba się skumulowały wszystkie tabletki jakie biorę bo w końcu usnęłam mocnym, kamiennym snem. Obudziłam się po 8 i ponownie usnęłam do 15. Śniło mi się, że jestem na morzem, tylko przez jedną bramkę musiałam przejść. W drodze do owej bramki zorientowałam się , że nie mam ani spodni , ani majtek na sobie.... Wracając do auta weszłam do jakieś restauracji, gdzie była moja mama. Postanowiłyśmy poczekać na J. żeby razem iść na plaże. I tam były wspaniałe ciasta !! Placki, torty, torciki. Zamówiłam dwa kawałki i się obudziłam zła, że nie zobaczyłam morza .....
Po 19 poczułam coś na kształt głodu. Nie zwlekając pomału zjadłam bułkę.
Wstałam z łóżka .. wypiłam ulubioną kawę i podrapałam Majkowe ucho, co przyjęła z ogromną radością :)
Dyskomfort dobrze znany jest, trawimy bułkę i kawę ale jest dobrze.
Jest na prawdę dobrze. Mogę chodzić, siedzieć i leżeć.
Na kilka tygodni (mam nadzieję) przestaje modlić się żeby przestało boleć choć w 1% .....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz