W gabinecie nie byłam 10 minut.
Pan Profesor spytał o samopoczucie, spojrzał w wyniki hormonów (które były podwyższone i po miesiącu stosowania leku spadły), wypisał receptę na kolejne trzy opakowania i zaprosił ponownie pod koniec stycznia.
Zapłaciłam 100 zł.
Bez badania ginekologicznego i USG.
Dziękuję.
Kolejną wizytę sama sobie wyznaczyłam w listopadzie na miejscu, w rodzinnym mieście u innego lekarza.
Poproszę o USG.
Przynajmniej zaoszczędze na czasie i paliwie.
wiesz co... ręce, cycki opadają... wkurwia mnie ta ich obojętność... też bym chciała tyle zarabiać w 10 min, nawet w godzinę :-/
OdpowiedzUsuń